sobota, 26 kwietnia 2014

TAKIE TAM NIC ODE MNIE

Wychodzi na to, że w ostatnim poście skłamałam, bo ostatecznie nic nie napisałam :s. Ostatnio troszkę zaniedbuję tego bloga. Z drugiej strony, nie wiedzieć po jaką cholerę, założyłam stronę na facebooku, DeviantArcie i nowego bloga, wszystko trzeba jakoś rozkręcić, nie wspominając o moich potrzebach plastycznych [manga nadal nieskończona, jedna praca w toku plus praca na konkurs plastyczny ze szkoły], muszę też wychodzić na dwór, ze względu na moje skrzywienia oraz w tym wszystkim oglądam obecnie, zaraz, policzę ile... [No game no life, Mekaku City Actors, Haikyuu, Selector infected WIXOSS, Kamigami no asobi, Fairy Tail i w planach Blade and Soul] a, już wiem, 6 anime i planuję siódme. Dziś razem z Paulą wreszcie zakończyłyśmy oglądać anime Pupa, dochodzę do wniosku, że to anime o niczym, już ostatni odcinek dobija...
Wracając, doszłam do wniosku, że ecchi nie są takie złe. Mnie i Pauli nie interesuje taka tematyka, moim ulubionym gatunkiem anime/mangi jest shounen, ale jeśli trafi się jakieś fajnie zapowiadające anime gatunkowo ecchi, chyba będziemy to oglądać i najwyżej jakoś to przeżywać. W ten oto sposób K, Kore wa zombie desu ka i Date a live podskoczyły o parę pozycji na naszej liście anime do obejrzenia. A skąd w ogóle temat o ecchi? Cóż... zobaczyłam na jednym blogu opis wychodzącego w kwietniu anime No game no life. Hohoho, rodzeństwo hikikomori NEETów, wszechmocnych w grach, powiadacie? Dawać mi to! Obejrzałam z sis pierwszy odcinek, zachwyciło mnie to anime. Ten typ bardzo lubię - coś inteligentnego, za Death Note za bardzo nie przepadam ale wszystkie analogiczne przemyślenia Lighta i L troszkę podniosły ocenę tego anime. Niestety, pod koniec odcinka ... no, kto oglądał to wie. Dlatego z Paulą zastanawiałyśmy się, czy gdy drugi odcinek wyjdzie, oglądać to dalej. Jednakże bardzo nam się pierwszy spodobał, więc obejrzałyśmy też drugi i nawet zawaliłyśmy wczoraj trzeci. Prawdę mówiąc, nie wiem czego się spodziewałam po ecchi, jednak byłam pozytywnie zaskoczona, bo *po pierwsze* póki co nie było mocniejszych momentów i gorsze teksty czasami lecą w filmach amerykańskich, które oglądam z rodzicami, a *po drugie* też nie było zbyt wiele scen na razie.
Z drugiej strony, może kogoś dziwić, ze ja i sis jesteśmy tak drażliwe na tym punkcie. Czternastka już za niecałe cztery miechy, gimbaza jest, to co my takie drażliwe? W sumie... nie przepadam za tematyką tego typu i staram się jej unikać. Znikomy wpływ na to mogą mieć moi rodzice nauczyciele, którzy jakoś przesadnie nie dawali nam filmów i książek z taką tematyką... No trochę poza tatą i dawanymi skrycie komiksami z Wiedźmina, ale o tym cicho mamie ;). Tak czy inaczej, nasz tata już od małego dawał nam do oglądania filmy typu Star Wars, potem zaczął nam zbierać komiksy. Wielu jego uczniów pewnie o tym nie wie, ale ma naprawdę wiele książek z dobrej, starej fantastyki i science-fiction z początku zeszłego wieku, dlatego dzięki niemu znamy i mamy na półce z książkami pisarzy typu Terry'ego Practheta, Anne McCaffrey, Andre Norton, Mercedes Lackey i inne książki z fantastyką tego typu. Czytałyśmy też Kroniki Amberu, dwie naprawdę ciężkie i wielgachne cegły. Na początku drugiej części nie wytrzymałam. Roger Zelazny jednak był dla nas zbyt trudny. Dla niezorientowanych wyjaśnię: Kroniki Amberu to dwa tomy po pięć części, format A4, stron około 400 zapisanych drobnym druczkiem i takim naprawdę irytującym stylem... Jednakże coś mi się w tym spodobało. Z drugiej strony nasz sąsiad, obecnie ma 17 lat, też chodzi czasami z nami do biblioteki i poleca nam książki. Każdemu fanowi fantastyki polecam książkę Olgi Gromyko pt."Wiedźma". Jest to taki jakby cykl, składający się z pięciu części naprawdę dobrego i oryginalnego humoru oraz inteligentnej fabuły. Książka jest napisana przez Ukrainkę i utrzymana w klimatach słowiańskich, można się przy niej naprawdę nieźle uśmiać. Części wyglądają tak: "Zawód: Wiedźma cz.1", "Zawód: Wiedźma cz.2", "Wiedźma Opiekunka cz.1", "Wiedźma Opiekunka cz.2", "Wiedźma naczelna".
OMG, z tematu opisującego dlaczego ostatnio rzadko piszę, przez anime które oglądam i to co myślę o ecchi doszłam do kultowej fantastyki. Wracając do naszego uczulenia na ecchi: po prostu tego nie znoszę. Jedni lubią sobie obejrzeć pornola skrycie przed rodzicami, ja za to skrycie przed rodzicami oglądałabym horrory. Uwielbiam filmy z dużą ilością krwi, szybką akcją, efektywnymi walkami i co najwyżej śladowymi ilościami romansu [Shingeki No Kyojin! ^^], na Titanicu prawie usnęłam. Ja nie rozumiem, czemu ten film jest taki popularny, według mnie Władca Pierścieni bije go na głowę, ale przecież nie od dziś wiadomo że światem rządzą fanki romansów typu Titanic i Zmierzch... oczywiście nikogo nie obrażając...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz