W sprawie "Hal" - tak jak siostrze, film bardzo mi się spodobał. Jest przepiękny, bardzo mnie wzruszył, chociaż, gdy tak siedziałam, a obok mnie Paula wysmarkiwała trzy paczki chusteczek i nie wyglądała, jakby miała dość, czułam się jak człowiek pozbawiony serca. Cóż, przywykłam. Paula płakała na Kapitanie Ameryce [pierwszej części], na Jak wytresować smoka, Strażnicy Marzeń, Batmanie, Labiryncie Fauna i Kuroshitsuji. Dodam od siebie, że ja płakałam tylko na dwóch rzeczach - Labiryncie Fauna [przepiękny film, końcówka smuci a zarazem napawa nadzieją] i ostatnim odcinku pierwszego sezonu Kuroshitsuji.
Wracając, Hal to przepiękny, absolutnie przepiękny film. Na początku wydawał mi się przeciętny, niezbyt wciągający, ot taki sobie film, na dodatek na początku dziwnie ujęty. Niemniej zachwycała mnie grafika, która jest w filmie na wyjątkowo wysokim poziomie. Poza tym są doskonale skonstruowane postaci - takich ludzi można by spotkać w codziennym życiu - i fabuła. Na początku nie ma nic kozackiego, zwykły dramacik, niemniej rozwija się w fajnym kierunku. Pod koniec, gdy akcja dobiegła do punktu kulminacyjnego, ja, przyzwyczajona do amerykańskiego kina akcji, też nie byłam wniebowzięta. Jednakże, zakończenie urzekło mnie i teraz patrzę na całokształt z zachwytem, przez który nie wahałam się ani chwili żeby na filmwebie postawić ocenę 10/10. To jest film, który trzeba obejrzeć dwa razy. Tak czy inaczej, uwielbiam takie właśnie historie - krótkie, mieszczące się w ramach wyrażeń "opowiadanie" i "film", opowiadające piękną historię, która, ze zwykłego i oklepanego początku, rozwija się w coś zaskakującego.
Podsumuję: Hal to cudowny film, polecam go nie tylko każdej [bo chłopcy raczej nie będą zainteresowani] otaku, ale też każdej dziewczynie - nie jako jedno z tych dziwnych anime z Japonii, ale jako wzruszający film o miłości i życiu, gdy miłość odejdzie. Nie zamieszczę opisu fabuły, bo... cóż, z nią to trochę pokićkane było. Poza tym opis może zniechęcić, a naprawdę warto to obejrzeć. Dodam, ze jeśli ktoś się za to weźmie i początek go zniechęci, niech ogląda do samiutkiego końca, ponieważ później robi się coraz ciekawiej.
No i koniec rozpływania się nad Hal. Dodam jeszcze jedną prackę, żeby post nie był zbyt suchy. Nai i Gareki z okładki pierwszego rozdziału do Karneval. Dodam z dumą, że nie używałam ani razu linijki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz