piątek, 18 kwietnia 2014

MECHANICZNE SERCE: ROZDZIAŁ 2

W czasie przygotowan do Świąt mam mało czasu na rysowanie, ale bardzo dużo na przemyślenia. Tak powstał rozdział 2. Miłego czytanka ;-)

Rozdział 2

Mżawka, jaka była gdy szedłem do szkoły, w czasie lekcji przerodziła się w prawdziwą ulewę. Niebo zasnuły ciemne chmury i nic nie wskazywało na to, że do końca zajęć deszcz przestanie padać. Niedobrze, nie wziąłem dziś parasolki, a jeśli będę wracał w tym deszczu, to się przeziębię. Źle się składa, że busy nie kursują w okolice mojego domu, bo mógłbym pojechać. Jednak wygląda na to, że pójdę pieszo...
Takie właśnie myśli chodziły mi po głowie podczas lekcji matematyki. Zadania, jakie dał nam do wykonania nauczyciel już zrobiłem, więc mogłem się oddać rozmyślaniom do czasu, aż znowu będę miał się czym zająć. Reszta klasy pracowała w swobodniejszym tempie, przerywając sobie czas rozmową. Kretyni, gdyby nie to, dawno by już skończyli. Ponownie zająłem się rozmyślaniem, jak uniknąć tego deszczu, gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę- rzucił nauczyciel.
         Do klasy weszła zupełnie nie znana mi uczennica, nigdy wcześniej jej nie widziałem. Lekko potargane czarne włosy miała splecione w dwa luźne warkocze, przerzucone do przodu, a oczy ciemnofioletowe. Była ubrana w mundurek naszej szkoły, a z ramienia zwisała jej torba z książkami.
-Prze-przepraszam za spóźnienie- wydukała, czerwieniąc się.
-Ach, to ty jesteś tą nową uczennicą?- zapytał nauczyciel, zwracając się w jej stronę.- Czemu przychodzisz tak późno? Miałaś być na ósmą, nieprawdaż?
-Zaspałam- podenerwowana pyknęła kostkami.- Bardzo przepraszam.
-Niezbyt dobrze jest spóźniać się pierwszego dnia chodzenia do szkoły- nauczyciel groźnie zmarszczył brwi- ale tym razem ci wybaczę, tylko niech mi się to nie powtórzy.
-Tak jest!- uśmiechnęła się i jej nastrój gwałtownie uległ zmianie.
-A teraz przedstaw się swoim kolegom i powiedz coś o sobie.
         Dziewczyna wyszła na środek klasy.
-Nazywam się Rin- powiedziała.- Przeprowadziłam się do tej szkoły z powodów rodzinnych. Uwielbiam robić rzeczy z papier-mache, pleść kosze z wikliny i decoupage. Mam nadzieję, że mnie polubicie.
         Była tak przyjazna i otwarta, że natychmiast zdobyła sobie przychylność klasy. Na pewno szybko znajdzie przyjaciół i dołączy do tej gromadki wesołych osłów, którym tylko śmiech i zabawa w głowie.
Miała w sobie coś, co sprawiało, ze ludzie lubili ją od pierwszego spotkania, może ten jej naiwny uśmiech, a może tę ufność, jaką zdawała się pokładać w ludziach… Jednak na mnie nie zrobiła zbyt dobrego wrażenia. Uznałem, że jej zachowanie jest idiotyczne i bezsensowne. W dodatku… kto w pierwszy dzień szkoły przychodzi na trzecią lekcję? Ma dziewczyna tupet. Raczej nie przysporzy jej to przychylności nauczycieli, zwłaszcza, że nie wygląda mi na pilną uczennicę. Jest raczej takim typem, który rozprasza klasę i utrudnia prowadzenie lekcji. Mam nadzieję, że nie będę musiał mieć z nią do czynienia. Na szczęście mi to nie grozi, nie jestem jedną z tych osób, które są taaak sympatyczne, że aż nie można się z nimi nie zaprzyjaźnić. Robię raczej wrażenie osoby oderwanej od społeczeństwa, która tkwi we własnym świecie. Niestety, tak mnie postrzegają, a ja po prostu nie rozpraszam się jakimiś głupotami. Tak czy inaczej, prawdopodobieństwo, że Rin zainteresuje się moją osobą jest bardzo nikłe.
-A teraz kwestia, gdzie będziesz siedzieć- powiedział nauczyciel.- Ponieważ mamy dwa wolne miejsca w klasie, dam ci przywilej wyboru jednego z nich.
-Cóż…tamten chłopak z różowymi pasemkami wygląda sympatycznie, więc siądę koło niego- i uśmiechnęła się do mnie.
Nie.
Gdy szła, przez klasę przebiegały szmery. Serio? Sympatyczny? Ja? Kilka osób będzie mieć z nas dobry ubaw.
Położyła torbę na ziemi i wypakowała z niej książki. Czemu, czemu akurat ona? Czemu ja? Najlepiej mi się pracuje w samotności, obecność kogoś innego będzie mnie dekoncentrować.
         Rin odwróciła się do mnie i ze szczerym uśmiechem powiedziała:
-Mam nadzieję, ze się zaprzyjaźnimy.
-Taa- mruknąłem. Co się ze mną dzieje? Nie mogę się tak zachowywać. Odpychające wrażenie, jakie na mnie wywarła, nie powinno mieć tak mocnego działania.
-Emm… czy mógłbyś wytłumaczyć mi, co aktualnie robimy? Nie było mnie na początku lekcji, więc…
-W porządku.
Żegnaj, wolności, żegnaj średnio 6.0.

Mam nadzieję, że nowy rozdział się wam spodobał :-)

P.S: jeszcze raz zapraszam na abstracttwins.blogspot.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz